W 2022 roku, gdy świętowaliśmy stulecie najbardziej zasłużonego klubu piłkarskiego ziemi wodzisławskiej, do klubu spływały gratulacje, wodzisławskie Muzeum zorganizowało wystawę poświęconą tej wyjątkowej rocznicy, a na stadionie Aleja odbyły się uroczystości jubileuszowe. Wielu z nas miało nadzieję, że w kolejnych latach uda się odbudować pozycję Odry Wodzisław na piłkarskiej mapie Polski. Dziś, trzy lata później, okazuje się, że losy klubu potoczyły się inaczej, niż oczekiwaliśmy.
Na przełomie drugiego i trzeciego tysiąclecia Wodzisław Śląski uchodził za „znany w Polsce ośrodek piłkarski”. Odra zajmowała wówczas 19. miejsce w tabeli wszech czasów Ekstraklasy (obecnie nadal mieści się w pierwszej 25-tce), miała silną pozycję i rozpoznawalną markę. Najlepsi juniorzy występowali w tzw. Młodej Ekstraklasie, a 1998 r. Odra zdobyła Mistrzostwo Polski Juniorów. Oprócz Odry działał szereg innych klubów piłkarskich i szkółek młodzieżowych. W Wodzisławiu Śląskim swoją karierę zaczynali tacy piłkarze jak np. Kamil Glik czy Kamil Wilczek. Dziś, mimo licznych prób odbudowy, Odrze daleko nawet do II ligi. Klub stał się cieniem tego, czym był jeszcze kilkanaście lat temu.
Spadek na szósty poziom rozgrywkowy nie napawa optymizmem. Trudno dziś przewidywać, że sytuacja ulegnie poprawie – chyba że klub przejąłby licencję na grę w wyższej klasie lub znalazłby się sponsor gotowy go podźwignąć. Tymczasem telenowela pod hasłem „odbudowy Odry” trwa już 15 lat i jej końca nie widać.
W ubiegłych latach wielu kibiców i działaczy zrobiło wszystko, aby Odra nie zniknęła z piłkarskiej mapy Polski. Kiedy jednak wydawało się, że sytuacja ulega poprawie – coś się zacięło. Zadziwiająco dobrze radzą sobie przecież niektóre mniejsze kluby z okolicy, z miejscowości takich jak Landek, Zbrosławice, Ustroń, Bełk czy Turza Śląska. Nie dysponują one dużymi pieniędzmi, ale mimo to osiągają więcej niż „Duma Wodzisławia”. A jednak Odra – mając ekstraklasową przeszłość, szerokie grono byłych zawodników, oddanych kibiców i przyzwoity (jak na jej pozycję w lidze) stadion – nie wykorzystuje swojego potencjału. Stadion, choć wiekowy, nadal wyróżnia się w swojej klasie. To obiekt, którego mimo wszystko mogą zazdrościć Odrze obecni rywale. Problem zatem leży gdzie indziej.
Jedną z przyczyn jest brak profesjonalnego szkolenia młodzieży. Bez wychowanków nie ma solidnej drużyny, a bez szkolenia nie ma przyszłości. Tutaj należałoby wykorzystać istniejący jeszcze potencjał byłych zawodników i trenerów Odry z czasów jej świetności. Należałoby zatem, w oparciu o te osoby, próbować odtworzyć szkolenie młodzieży, która miałaby okazję grać w klubie z tradycjami ekstraklasowymi. Być szkolona przez legendy Odry. Pamiętajmy, że z czasem takich ludzi będzie coraz mniej.
Zastrzeżenia budzi także zarządzanie. Przez ostatnie 15 lat nie udało się wykorzystać tego, co najlepsze: wiernych kibiców, tradycji, legendy i marki klubu. Nie sprowadzono tutaj żadnego strategicznego sponsora, który widziałby w marce Odry doskonałe miejsce dla reklamy – sponsora, który budowałby przyszłość Odry. Bez uporządkowania spraw właścicielskich, sponsorskich i organizacyjnych trudno będzie zatem liczyć na jakąś pozytywną zmianę. To jest, zdaje się, największa bolączka Odry. Właściciele klubu powinni też postawić na pasjonatów, którzy będą gotowi działać dla klubu bezinteresownie, z pasją. W takim ośrodku jak Wodzisław Śląski potrzebna jest również przede wszystkim jedność, współpraca ponad podziałami i wspólne działanie tych, którym jeszcze zależy na Odrze.
Bez wyników i obecności w wyższych ligach blask klubowej marki przygasa z każdym sezonem. To ostatni czas, aby wykorzystać również potencjał ekstraklasowych legend, trenerów i działaczy Odry. Zegar tyka, a okazji ku temu może już nie być.
Niektóre kluby w momentach kryzysu mają jednak szczęście. Przykładem może być Wisła Kraków i wyciągnięta jej pomocna dłoń przez Jakuba Błaszczykowskiego, który uratował ten utytułowany klub. Czy ktoś w środowisku sportowym usłyszy ten głos i pomoże Odrze? Zobaczymy.